6 czerwca, zaraz po wrocławskim zlocie DLWC pojechałam na
urlop, dlatego dopiero teraz napisze
o nim kilka słów.To była moja pierwsza taka impreza. Nigdy wcześniej nie byłam na żadnym
zlocie ani na warsztatach tego typu.
Zaczęłam od wykonania identyfikatora: Dosłownie na ostatnią chwilę - w noc przed wyjazdem :)
Impreza była świetna. Jeszcze raz dziękuję organizatorom za wysiłek, którzy
włożyli w ogarnięcie tego wszystkiego. W ofercie było mnóstwo warsztatów. Każdy
mógł znaleźć coś dla siebie. Ja od początku byłam nastawiona na mediowanie.
Marzyła mi się przygoda z mgiełkami. Dlatego niezwłocznie zapisałam się na
zajęcia u Królowej polskich mediów – Aidy Domisiewicz (Ayeeda). Już po
pierwszych minutach zajęć wiedziałam, że dobrze wybrałam.
Aida okazała się świetną instruktorką a materiały były najwyższej klasy.
Było po prostu rewelacyjnie.
Na pierwszych zajęciach powstały LO na blejtramie.
Następnie zajęłyśmy się altered art - czyli sztuką
dekorowania przedmiotów, nadawanie im innego, nowego, niepowtarzalnego wyglądu.
Na warsztat poszły drewniane serducho i cynkowe wiaderko.
Dzień wcześniej wraz z moją koleżanką Małgorzatą brałyśmy
udział w warsztatach kolejnej artystki, czyli Olgi Heldwein. Uczyłyśmy się wielowarstwowej
kompozycji, pracy ze zdjęciem oraz różnorodnych technik i trików w
tworzeniu LO.
Nie można było pominąć również zakupów.Moje zbiory wzbogaciłam o kilka kolekcji papierów oraz "pakiet startowy" z 13@rts do mojej nowej przygody z mediami.
Całe szczęście, że w niewielu miejscach można było płacić
kartą kredytową. Wtedy przydawał się mąż :) od którego dostałam wymarzony zestaw dziurkaczy Marhty Stewart.
Pozdrawiam
Gonia :)
Gonia :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz